Osadzony we współczesnym Nowym Orleanie film opowiada o brutalnym świecie międzynarodowego przemytu pełnego zdesperowanych kryminalistów i skorumpowanych urzędników, gdzie lojalność nie istnieje, a śmierć okazuje się jedyną szansą ucieczki. Pewien czas temu Chris Farraday, w którego wciela się Mark Wahlberg, porzucił drogę przestępstwa i wiedzie normalne życie u boku żony i syna. Jednak, gdy szwagier Andy partaczy robotę dla bezwzględnego handlarza narkotyków, przeszłość daje o sobie znać. Zmuszony do spłaty nie swojego długu, Chris powraca do dawnej profesji, jaką był przemyt.

Z pomocą najlepszego przyjaciela Sebastiana tworzy ekipę i udaje się do Panamy, gdzie chce kupić dużą ilość lipnej gotówki i przemycić ją do USA. Sytuacja szybko się komplikuje i Chris musi walczyć. Na jego drodze staje też policja i płatny zabójca. Czy Chrisowi uda się wrócić z milionami podrobionych banknotów, zanim jego rodzina stanie się celem gangsterów?
Akcja filmu, jak przystało na kino sensacyjne, toczy się wartko i dostarcza naprawdę dużej dawki emocji. Spora w tym zasługa Baltasara Kormákura, który tym filmem potwierdza swój kunszt reżyserski. Mark Wahlberg i Ben Foster tworzą całkiem zgrany i wiarygodny duet, a inni drugoplanowi aktorzy doskonale ich uzupełniają. Film może nie błyszczy oryginalnością i nie zostanie obsypany deszczem prestiżowych nagród, ale jest to bardzo przyzwoite kino i czas poświęcony na jego obejrzenie nie będzie zmarnowany.

Jak fala przypływu nadciąga wspaniała, pełna muzyki zabawa dla całej rodziny. Alvin i wiewiórki wracają ze swoją największą przygodą. Podczas wakacji spędzanych na luksusowym liniowcu Alvin, Szymon, Teodor starają się rozkołysać statek swoim humorem i figlami. Lecz sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, gdy gang wypada za burtę i wszyscy lądują na odludnej wyspie, którą szybko przekształcają w swój nowy, tropikalny plac zabaw. Wyspa jednak nie jest wcale tak opuszczona, jak się wcześniej wydawało.
Najmłodsze dzieciaki tęskniły za futrzastymi bohaterami i ich zwariowanymi przygodami. I miały do czego, bo film jest kolorowy, efektowny i skrzy się dowcipem. Udało się także w sferę przygody dołączyć to, co u wiewiórek najważniejsze - moralizowanie, poruszono bowiem problem odpowiedzialności i dorastania. Dorosłym bajka może wydać się zbyt kolorowa i przelukrowana. Zapewniam jednak, że dzieciaki będą zachwycone.

Najnowszy film studia Dreamworks i Stevena Spielberga to epicka opowieść o lojalności, nadziei i wytrwałości w pejzażu wiejskiej Anglii i Europy w czasie I wojny światowej. Historia, która najpierw była książkowym bestsellerem, teraz zagości na srebrnym ekranie. Rodzina Narracottów prowadzi farmę w Devon. Ojciec Ted kupuje pięknego konia Joeya, który nie nadaje się jednak do pracy w gospodarstwie. Bardzo się z nim zaprzyjaźnia syn Narracottów, Albert. Gdy rumak zostaje sprzedany armii, poznajemy jego dramatyczne, zmienne losy podczas wojennej zawieruchy. Tymczasem chłopak, choć nieletni, zaciąga się do wojska, mając nadzieję odnaleźć swego najwierniejszego przyjaciela.
Dla Spielberga odyseja konia przez kolejne fronty staje się pretekstem do pokazania Europy ogarniętej wojną. Reżyser przygląda się zarówno obu stronom konfliktu jak i cywilom, których domostwa za chwilę znajdą się pomiędzy wrogimi okopami. Pomimo niesprzyjających okoliczności bohaterowie odsłaniają przed nami jedynie pozytywne cechy charakteru. Film traci jednak na wiarygodności przez doskonałość i nieustającą szlachetność bohaterów i bardziej należałoby traktować ten obraz jako przygodę i kino familijne niż rasowy film wojenny. Dodać wypadałoby, że za zdjęcia do filmu odpowiedzialny był współpracujący od lat ze Spielbergiem nasz rodak Janusz Kamiński. Całość tworzy miły dla oka i dostarczający wzruszeń w odpowiedniej dawce film rodzinny.