z cyklu • SPOŁECZEŃSTWO TAKIE TAM EUROPEJSKIE MIKROBIOLOGICZNE LUŹNE MYŚLI PRZY ŚNIADANIU (NR 26) 04.11.2013Elvira Gawlitta-Gorka Niedzielny poranek. Na stole czyściutki, wyprasowany obrus, śliczne filiżanki, wazonik z bukiecikiem. Nareszcie! Po wielogodzinnym sobotnim sprzątaniu można w spokoju pocieszyć się czystym, lśniącym i błyszczącym domem. Zapach świeżo parzonej kawy powoli wypełnia wnętrze. Jeszcze tylko koszyczek z pieczywem i wszystko gotowe!
Właśnie, to pieczywo. Zakupione oczywiście w piekarni, nie jakieś tam pakowane gnioty z supermarketu. To nic, że pani pakująca bułeczki do papierowych torebek, również należność za nie kasuje. Toż to nikomu apetytu nie popsuje! Niejeden bochenek przy zakupie przed zapakowaniem spoczął na ladzie, na której panie stawiają torebkę, w tejże głębinach szukając portmonetki - a niejedna z tych torebek w czasie podróży tramwajem leżała po prostu na podłodze. To też humoru nie zepsuje. A powinno? A niby dlaczego?
Jestem mikrobiologiem. Banknoty i monety są brudne i pokryte bakteriami. Także tymi z gatunku niebezpiecznych, które, teoretycznie, nawet u osób ze zdrowym układem odpornościowym mogą wywołać chorobę. Na przykład patogeny, Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty) i Klebsiella pneumoniae (pałeczka zapalenia płuc). Inne, mniej niebezpieczne szczepy gronkowców, paciorkowców, enterobakterii i Pseudomonas mogą być niebezpieczne dla osób chorych czy ze zmniejszoną odpornością.
Argument, że pieniądze nie są dobrym podłożem do rozmnażania się bakterii nie oznacza, że nie mogą się one tą drogą rozprzestrzeniać. Przy ciągłym wymiennym kontakcie świeżego towaru i pieniędzy zarazki chorobotwórcze mogą, poprzez dłonie sprzedawcy, przedostać się na produkty i trafić do następnego klienta. Smacznego!
Niezależnie od wszystkich gronkowców i im podobnych żyjątek :) - jest to po prostu mało apetyczne i niehigieniczne. A przecież tak łatwo można tego uniknąć. Na przykład używając szczypiec, rękawic albo poprzez personalne rozdzielenie kasy i towaru. Jedna pani czystymi rączkami towar pakuje, druga tylko kasuje. I już.
Mieszkam od wielu lat w Konstanz w Niemczech. I nie jest to historia z Polski, w której przecież widzimy tak wiele wad. W Polsce kupowanie bułeczek na śniadanie jest teraz zdecydowanie bardziej apetyczne. To historia z kraju podobno przodującego w ładzie i porządku w Unii Europejskiej i mówi ona coś ważnego.
Nie wszystko, co w EU jest wspaniałe ... |