z cyklu • FELIETON DEMOKRACJA DLA DOROSŁYCH (NR 2) 02.12.2011Monika Wiśniowska Początki demokracji sięgają starożytnych Aten. W dzisiejszym świecie rozumiana jest ona jako rządy wolnego i równego wobec prawa ludu, który sam wybiera swoich reprezentantów na określony czas. Zwłaszcza w Polsce prawo swobodnego wyboru władzy utożsamia się z wolnością.
Pozbawieni na ponad wiek własnej państwowości uważamy, że człowiek wolny to ten, który może oddać głos w wolnych wyborach i w ten sposób mieć choć minimalny wpływ na sprawy publiczne kraju. Warto jednak zdać sobie sprawę z faktu, że powszechne wybory same w sobie nie są żadną gwarancją wolności człowieka. Demokracja opiera się na władzy ludu, który jest ostatecznym jej dysponentem. Oczywisty przy tym jest brak realnej możliwości osiągnięcia pełnej zgody wszystkich obywateli w jakiejkolwiek sprawie. Ustrój prawdziwie demokratyczny pociąga za sobą pluralizm poglądów politycznych, a ten pełen konsensus wyklucza. W efekcie demokracja to rządy nie ludu, a jego większości. Krótko mówiąc, i życia w takim systemie trzeba się nauczyć, najlepiej od najmłodszych lat. W myśl koncepcji teorii humanistycznej w edukacji, która zakłada między innymi, że rzeczywiste uczenie odbywa się przez doświadczenie, 7 października br. w Szkole Podstawowej nr 1 im. ppłk. pil. Mariana Pisarka po raz 23. odbyły się wybory do Samorządu Szkolnego. Poprzedzone były prawdziwą kampanią wyborczą, nie zabrakło sondaży, prognoz i otwartej debaty kandydatów. Wysoka frekwencja wyborcza pokazała, że warto edukować młode pokolenie, wszak określanie jej wartości w wyborach powszechnych jest doskonałym miernikiem świadomości obywatelskiej. My Polacy powoli uczymy się demokracji. Za wzór stawia się nam demokracje zachodnie. Czym tak naprawdę są? Prezydent Wilson nazwał Stany Zjednoczone "najsprawiedliwszym, najbardziej postępowym, najbardziej honorowym i najbardziej oświeconym narodem świata", który od ponad 200 lat aktywnie uczestniczy w poszerzaniu granic demokracji. Tę pokutującą w społecznej świadomości tezę nauczyliśmy się akceptować bardziej, niż poznawać i oceniać fakty. Demokracja bowiem ma w naszej kulturze nieco makiaweliczne znaczenie.
Dotychczas bardziej sprawdzała się w roli bitewnej chorągwi różnej maści ugrupowań, niż utopijnej idei Rousseau zrodzonej z racjonalnego przekonania, że dążenie do wolności i sprawiedliwości społecznej wymaga równego i powszechnego udziału wszystkich obywateli w akumulacji i redystrybucji środków niezbędnych do ludzkiego istnienia. Od tej pory myśl liberalno - demokratyczna nieustannie ewaluowała. Obecnie można pokusić się o stwierdzenie, że poprawnie wykształcony obywatel zachodniej demokracji winien być przekonany o słuszności i celowości istnienia elit, dbanie o interesy których jest nadrzędną wartością. Parafrazując idee amerykańskich republikanów, należy również uwierzyć, że kultura Zachodu jest najbardziej sprawiedliwą, najbardziej postępową, najbardziej honorową i najbardziej oświeconą kulturą świata.
Nie zapominajmy przy tym, że ludowładztwo przyczyniło się do ukrzyżowania Chrystusa, wypicia trucizny przez Sokratesa, a Hitlerowi i Mussoliniemu umożliwiło dojście do władzy. Z dobrodziejstw demokracji korzystajmy więc rozsądnie i uczmy jej najmłodsze pokolenia.
|