Dawniej bobry traktowane były jako szkodniki, niszczące i podtapiające przez budowę żeremi tereny wiejskie oraz czyniące szkody w lasach. Teraz na obszarze Polski jest to gatunek chroniony ze względu na pozytywny wpływ na "renaturalizację krajobrazu oraz gospodarkę wodną". Swoimi działaniami bobry zwiększają retencję wód oraz przyczyniają się do odtwarzania śródleśnych bagien, całkowicie zmieniając ekosystem zarówno jeżeli chodzi o w florę, jak i faunę. Doprowadzają między innymi do stworzenia idealnych warunków dla bytowania endemicznych bylin i owadów. Bóbr został także umieszczony w Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych.

Po II wojnie światowej na terenie Polski bóbr był rzadkością i występował nielicznie na terenie Suwalszczyzny. Odbudowa populacji bobra europejskiego w Polsce jest niewątpliwym sukcesem biologów i myśliwych. W ciągu kilkudziesięciu lat na skutek naturalnych migracji z terenów wschodnich, które "wspomagały" działania specjalistów z różnych dziedzin, populacja bobra stała się tak liczna, że w wielu miejscach jest nieoficjalnie uważany za gatunek nawet bardzo szkodliwy. Na niektórych terenach liczba bobrów jest już tak duża, że staje się uciążliwa nie tylko dla mieszkańców, ale także wpływa destrukcyjnie na środowisko. Rosną również sumy odszkodowań. Jednak bóbr nadal jest pod ochroną i nie ma co zrobić z nadmiarem zwierząt. Kilka lat temu przeniesiono około 20 sztuk do Czech. Jednak poza medialnym rozgłosem nie miało to zauważalnego znaczenia statystycznego i nie rozwiązało problemu.

Radzymin nie jest wyjątkiem. Już od lat obserwujemy, że na naszych terenach bobry zadomowiły się na dobre wzdłuż rzeki Rządzy. To samo można powiedzieć o ujściu Bugu do Narwi oraz o terenach wokół tych rzek w innych gminach. Kilka lat temu w pobliżu Rejentówki na odcinku blisko kilometra Rządza płynęła wśród pięknych starych wierzb, objęcie których przekraczało możliwości dwóch osób. Po drzewach, które mogły być z pewnością pomnikami przyrody, gdyby ktoś się zainteresował uprawomocnieniem tego faktu, nie ma nawet śladu, a rzeka płynie teraz przez otwartą przestrzeń bez jednego nawet drzewa.

Na początku ubiegłego roku te duże gryzonie żywiące się łykiem drzew liściastych dały o sobie znać na terenach Popielarzy. Tylko dzięki szybkiej interwencji strażaków udało się zapobiec wielkiej powodzi i zalaniu nadburzańskich miejscowości, do których mogła przyczynić się inna działalność bobrów. Bobry bowiem uwielbiają kopać swoje korytarze w wałach przeciwpowodziowych. Nie udało się zapobiec szkodom w sąsiedniej Dąbrówce, gdzie Kuligów i Czarnów zostały zalane wodą. Gminy w całej Polsce starają się zabezpieczyć wały przeciwpowodziowe siatkami, jednak są to nadal działania o bardzo marginalnym znaczeniu przeprowadzane jedynie na najbardziej narażonych na zniszczenie odcinkach rzek. Powodem jest jak zawsze brak funduszy.

Na szczęście mieszkańcy zbierając ścięte przez bobry drzewa (lub szczerzej - ich chęci wejścia w bezgotówkowe posiadanie opału na zimę!) chronią od mniejszych podtopień. W przypadku i tak dużych już problemów z wysokim stanem wód podskórnych w naszej gminie, powalone drzewa powodują dodatkowe podniesienie poziomu wody i problem z odwodnieniem.

Ciekawostką lokalną jest, że bobry są obecne nawet w centrum miasta w pozostałościach parku ks. Eleonory Czartoryskiej. Jak się tam znalazły nie wiadomo, jednak wyrządzają szkody w drzewostanie jak wszędzie. W tym przypadku nie można z pewnością mówić tylko o renaturalizacji przyrody. Stan drzew jest TRAGICZNY i to w centrum miasta! A idąc można niespodziewanie ... złamać nogę wpadając po pas w podziemny tunel, o czym doskonale wiedzą okoliczni mieszkańcy.

Co ważniejsze - ludzie czy zwierzęta? Twierdzenie, że powodem powodzi jest tylko działalność bobrów, to nadużycie i półprawda. Jest ona jednak jednym z czynników. Aktualny stan prawny dotyczący bobrów jest całkowicie niespójny. Jakakolwiek ingerencja w życie bobrów grozi odpowiedzialnością karną, a jednocześnie brak działania w celu zapobieżenia podwoziom i podtopieniom może być przyczyną wielkich strat i ... także podlega karze! Owo zagadnienie znacznie przekracza możliwości legislacyjne samorządów. Od wielu lat koła łowieckie w całej Polsce zwracają się do władz wszystkich szczebli o zniesienie lub częściowe zawieszenie ochrony bobra i zmniejszenie jego populacji. I jak zazwyczaj w Polsce ... od wielu lat nie ma konkretnych działań ze strony polityków.

Każda powódź niesie za sobą wielorakie konsekwencje - wiąże się z odszkodowaniami i licznymi sprawami sądowymi. Może ekonomiczne aspekty przeważą i coś się zacznie w sprawie dziać?
Pieniędzy brakuje nie tylko w Polsce. Bobrów zaś ci u nas dostatek!