z cyklu • FELIETON ŚWIĘTA, ŚWIĘTA... (NR 3) 16.12.2011Monika Wiśniowska Kiedyś czekało się w napięciu, aż niebo rozświetli pierwsza gwiazdka, dopiero później można było zasiąść do wigilijnej kolacji i pójść na pasterkę. Teraz jednak Święta Bożego Narodzenia z roku na rok ulegają zeświecczeniu i komercjalizacji. Pielgrzymujemy do galerii handlowych- z głośników sączy się nieśmiertelne "Last Christmas" George`a Michaela, od oślepiającego blasku choinkowych ozdób bolą oczy, a rubaszny Mikołaj zachęca do kupna kolejnych prezentów.
Ulegamy tej przedświątecznej gorączce niezależnie od wieku i płci. Zmęczeni przygotowaniami czekamy już tylko na śnieg, pojawienie się którego sprawi, że święta będą bardziej magiczne.
Są jednak jeszcze miejsca na świecie, gdzie ta cała, ważna dla nas świąteczna otoczka ma zupełnie marginalne znaczenie, gdzie można niemalże dotknąć istoty Świąt. Lata spędzone za równikiem nauczyły mnie przede wszystkim szacunku dla inności, pokazały, jak interesujące i barwne jest życie w wielokulturowych społecznościach. Mimo pięciowiekowej tradycji katolickiej z całym jej obrządkiem, ciągle mocno zakorzenione są miejscowe wierzenia, w których zacierają się granice między światem doczesnym a nadnaturalnym, tym, co duchowe a tym, co materialne. Często niemożliwe jest oddzielenie magii od religii, zaklęć od modlitw. Mimo to na Boże Narodzenie czekają wszyscy. Jest bardzo gorąco, to środek afrykańskiego lata. Araukaria przystrojona w kilka bombek i niezdarnie sklejony łańcuch w niczym nie przypomina pachnącej jodły. Dwoje dzieci z tarasu obserwuje to, co dzieje się na ulicy- w pełnym napięcia oczekiwaniu na ten ważny wieczór ludzie tańczą i śpiewają. Muzyka to nieodłączny rytuał w ich życiu pozwalający wyrazić najgłębiej skrywane emocje. Zapada noc, nieliczni misjonarze rozpoczynają nabożeństwa, Krzyż Południa wskazuje drogę do żłóbka, w którym leży Czarne Dzieciątko. Gromadzimy się przy wigilijnym stole z dwunastoma potrawami, z których żadna nie przypomina barszczu z uszkami, babcinego kompotu z suszu czy karpia w galarecie. I tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, Boże Narodzenie bowiem to czas wzruszających spotkań z najbliższymi, kiedy wybaczamy i o wybaczenie prosimy.
Zamiast dziwacznych rymowanek wysyłanych SMS-em złóżmy sobie proste i ciepłe życzenia. Zachowajmy równowagę między sacrum i profanum. Niech narodziny Jezusa dokonają się w naszych sercach, abyśmy w Nowy Rok mogli wejść lepsi, szczęśliwsi i pełni nadziei na przyszłość.
|