| Strażnicy Miejscy są tylko od parady? Rzeczywistość pokazuje, że jest inaczej! | z cyklu • PROSTE JAK KONSTRUKCJA CEPA CZY RADZYMINOWI POTRZEBNA JEST STRAŻ MIEJSKA? (NR 2) 02.12.2011Rafał S. Lewandowski W dobie finansowych kłopotów naszej gminy coraz częściej pojawiają się głosy postulujące likwidację Straży Miejskiej. Jednakże, czy oszczędzanie na bezpieczeństwie mieszkańców to rzeczywiście dobry pomysł? W ramach "urealniania" budżetu radni zdążyli już zrezygnować z projektu stworzenia systemu monitoringu miejskiego. O tym, czy była to rzeczywiście słuszna decyzja, wielu z nas może przekonać się spacerując wieczorem po mieście lub parkując samochód w jednym z miejskich zaułków. Pobicia, akty wandalizmu, niszczenie mienia to coraz częstsze zjawisko w Radzyminie. Słowem, odurzeni chuligani szalejący po skwerach, których zachowania nikt i nic nie sankcjonuje. W Radzyminie już teraz gołym okiem widać niedostateczną ilość patroli policyjnych po zmierzchu. Gdyby więc jeszcze zlikwidować Straż Miejską, zapewne również w dzień nie byłoby bezpiecznie, zaś do przypadków takich jak ten, który ostatnio miałem okazję opisywać na łamach tygodnika regionalnego "Kurier W", z całą pewnością dochodziłoby częściej. Do wspomnianego, bulwersującego zdarzenia doszło w sobotę 19 listopada około godz. 11.30. 74-letnia kobieta, mieszkanka Warszawy przyjechała do Radzymina w odwiedziny do krewnych. Właśnie zdążyła minąć komisariat i sąsiadujący z nim sklep, kiedy niespodziewanie zaatakował ją jakiś mężczyzna w bluzie z kapturem. Przestępca przewrócił kobietę, wyszarpał jej torebkę, po czym zniknął w najbliższym zaułku.
I pewnie na tym historia zakończyłaby się. Sprawca uszedłby bezkarnie, poszkodowana zgłosiłaby się na komisariat, lecz z niewielkimi szansami na odzyskanie torebki. Zapewne policjanci z czasem ujęliby rozochoconego bezkarnością złodziejaszka, pod warunkiem, że przy okazji następnego napadu miałby mniej szczęścia.
Ale ta historia miała inny finał. A to dlatego, że naocznymi świadkami całego zajścia stali się funkcjonariusze Straży Miejskiej, którzy w tym czasie patrolowali ten rejon Radzymina. Młodszy inspektor Leonard Dobrowolski wraz z kolegą mł. insp. Mirosławem Jagodzińskim jechali radiowozem ulicą Konstytucji 3-go maja od strony centrum. Widząc całe zajście podjęli natychmiastową interwencję. Sprawca niedługo cieszył się łupem. Z ukradzioną damską torebką w ręku zdążył co prawda wsiąść już do zaparkowanego przy ul. Norwida fiata Uno, ale samochodu nie uruchomił, bowiem w tym czasie radiowóz Straży Miejskiej zajechał mu drogę. W jednej chwili strażnicy wyjęli kluczyki ze stacyjki i obezwładnili sprawcę napadu.
Zaskoczony i zmieszany tłumaczył, że chętnie zwróci torebkę, zaś pokrzywdzonej przez siebie kobiecie w ramach przeprosin... kupi wielki bukiet kwiatów. Wszystko, byle tylko nie informować o napadzie policji.
Ale nic z tego. Kilka minut później Strażnicy Miejscy przekazali napastnika w ręce policjantów. 21-letni Zbigniew Sz., mieszkaniec Łosia trafił już do aresztu. Szczęśliwa kobieta ze wzruszeniem dziękowała strażnikom za okazaną pomoc. Gdyby nie szybka interwencja panów: Dobrowolskiego i Jagodzińskiego straciłaby nie tylko pieniądze, ale również dokumenty i klucze do mieszkania.
Odważna i zdecydowana reakcja naszych Strażników Miejskich zasługuje na słowa najwyższego uznania. Dowodzi również tego, że Straż Miejska w Radzyminie jest potrzebna. Warto, aby o tym zdarzeniu pamiętali nasi rajcowie. Aby podyktowane oszczędnościami "urealnianie" przyszłorocznego budżetu móc ukierunkować na codzienną radzymińską rzeczywistość. |