z cyklu • SPOŁECZEŃSTWO • FELIETON HISTORYJKA Z RADZYMINA (NR 9) 04.05.2012Gormit Obecnie atrybutem każdego szanującego się człowieka jest auto. Piękne, wygodne, funkcjonalne... Nie ma nic wspanialszego niż możliwość korzystania z takiego dobrobytu. Bajkowe rodzinne wypady do sklepu po zakupy - o tak! Cała rodzina pakuje się do swojego auta i jedzie zrobić zakupy: świeże pieczywo, sałata, mleko... Tacy jesteśmy. Potencjalny mieszkaniec Radzymina jest w stanie zaspokoić swój głód we własnym mieście, a przy tym napędzić mały lokalny rynek. Utożsamia się z miastem, tworzy to miasto. Rozmarzony uśmiech kierowcy i jego rodziny, którzy już w myślach spacerują z wiklinowym koszem pełnym upragnionych towarów. Przechodnie, którzy mają chęć pozostawić swoje ciężko zarobione pieniądze w małym sklepie w miejscowości, w której mieszkają, u miłego sprzedawcy, dla którego nie są statystycznymi bezimiennymi. Czar pryska w momencie szukania parkingu.
Zmienia się w horror, pośpiech, nerwówkę. Dzieci drażnią ciągłym "już?" i zamiast wesołego wybiegania z samochodu płaczem podnoszą ciśnienie kierowcy. Kierowca - w jego nastroju dokonuje się zmiana. Pozbawia go chęci do działania. Chce jak najszybciej włączyć awaryjne, zostawić swoją rodzinkę w aucie (bo w razie czego zadzwonią, że trzeba odjechać, bo kręci się straż miejska albo znalazł się inny kierowca, który z wściekłą miną gdyby mógł, sam by przestawił auto, by wyjechać z parkingu). I nasz kierowca wbiega do sklepu. Nie ma rozmowy z miłym sprzedawcą, zbiera, co popadnie (w siatkę, bo kosz został w samochodzie) i zaczyna bieg po sklepikach, gdzie i tak nie kupi tego, co potrzeba - bo zapomni. Jak wróci do samochodu, będzie już skrajnie wyczerpanym, spoconym i pozbawionym chęci bycia mieszkańcem Radzymina. Stwierdzi, że lepiej pojechać do hipermarketu, bo tam chociaż zaparkuje w spokoju swoje wymarzone rodzinne auto i wszyscy będą zadowoleni.
Poczucie obowiązku mieszkańca miasta i uczestnika lokalnego rynku, który powinien wspomagać gotówką, będzie musiało poczekać.
Wystarczyłoby tylko przewidzieć rozwój naszego miasta. Nic nie kosztuje słuchanie i rozmowa, można było zapytać, jak powinny wyglądać parkingi. Kogo? Choćby tych miłych sprzedawców. Radzymin powoli, ależ jak sukcesywnie, zmienia się w sypialnię dla młodych i dom spokojnej starości, zapomniany i głuchy na potrzeby rozwojowe. A pomysłowość, choćby tych kierowców, którzy próbują się zmieścić na parkingu, poskromiona zostanie przez nadgorliwych strażników miejskich - którzy są naszymi sąsiadami. Szkoda - nieprawdaż, Panie Burmistrzu, Radny, Urzędniku...?
|