ROK ZAŁOŻENIA 2011
   
   
  :)
TERAZ OGLĄDANY (archiwum)
NR 38 ROK 4
16 lutego 2015
UKAZUJE SIĘ W (DRUGI) I (CZWARTY)
PONIEDZIAŁEK KAŻDEGO MIESIĄCA
I PODAJE OSTATNIE WIADOMOŚCI
Z RADZYMINA I OKOLIC
archiwum!
- POLSKA -MAZOWSZE -Radzymin | Arciechów | Borki | Cegielnia | Ciemne | Dybów Folwark | Dybów Kolonia | Dybów Stary | Emilianów | Janków Nowy | Janków Stary | Łąki | Łosie | Mokre | Nadma Pólko | Nadma Stara | Opole | Popielarze | Ruda | Rżyska | Sieraków | Słupno | Wiktorów | Wolica | Załubice Nowe | Załubice Stare | Zawady | Zwierzyniec
DZIAŁ PUBLICYSTYKI / NR 38 (RESET)
    « powrót
z cykluSPOŁECZEŃSTWO
CZUJĘ SIĘ ZNOWU RADZYMINIAKIEM... (NR 38) 
Sławek Rochaty Kowalski
Przyjechałem do Radzymina ponad 11 lat temu. W Polsce szalał kryzys, tylko Warszawa dawała normalną pracę. Mam żonę z Radzymina, więc wybór był prosty i oczywisty. Na razie Radzymin, a pewnie potem Warszawa, jak się oswoję z nową rzeczywistością - tak sobie rozmawialiśmy...
Przyjechałem z Warmii, z Olsztyna, gdzie wszędzie było blisko, wszędzie było ładnie - czerwone dachy kamienic, stare kościoły, zieleń, woda... A tu droga przez Marki, przez Warszawę - nijakie domki, zakłady, hurtownie, w każdym rowie śmieci, szaro i ponuro i te cholerne półtorej godziny dojazdu do pracy. W dodatku niby oaza rekreacji - Zalew Zegrzyński - okazała się być śmietnikiem i wcale niefajnym miejscem. Wszystko pod górkę...

Wtedy Radzymin był całkiem innym miastem. Nie było osiedla Victorii, nie było osiedla Reymonta. Na ulicy Armii Krajowej nie było większości domków. Takie lekko senne, leniwe i proste w obsłudze miasteczko. Po jakimś czasie wszyscy gdzieś tam znaliśmy się z widzenia - nie było ważne czy menel, czy ktoś z urzędu. Nawet polubiłem to wolne tempo Radzymina. Świetna odskocznia od szybkości Warszawy. Wsiadasz do autobusu na Wileńskim i za pół godziny jesteś w innym świecie.

Rozmawiało się na imprezach rodzinnych, ba, nawet pod sklepami o historii Radzymina. Spotykałem ludzi dumnych, niezłomnych, nie dających się przez lata komuny zgnieść. Ta duma była widoczna, choć nikt nią nie szafował, jak patriotyzmem na marszach 11 listopada. To było autentyczne, tu zakorzenione. W dodatku komercyjna duma Radzymina - Kevin... Wszyscy o nim mówili, bo w TV leciała "Europa da się lubić". Miało to swój klimat.

Wtedy też w ramach szukania "jaśniejszych stron życia" zacząłem jeździć rowerem. Sam, z żoną, z dzieckiem. Zjeździliśmy całkiem niezłe połacie obecnego powiatu. Zaczytywałem się w książkach o historii miasta, szukałem miejsc historycznych, robiłem zdjęcia... Tu cmentarz żydowski, tam ewangelicki, tu ślady walk z 1920 r., a tam z okresu drugiej wojny, a tu po kolejce mareckiej... No i ciekawe przyrodniczo miejsca... Ba, nawet miałem swoją miejscówkę na grzyby.

Chłonąłem to wszystko i dość szybko stałem się kimś w rodzaju Radzyminiaka. Nawet gdzieś tam czułem niechęć do Wołomina, Marek... Miałem konto w swojskim Banku Spółdzielczym, chodziłem do Vegapolu (potem Panoramy), odwiedzałem sklepiki jak na rogu Traugutta, chodziłem na piwo do Grill Baru, na lody, siadaliśmy przy fontannie, a na 15 sierpnia byłem obowiązkowo z wszystkimi na festynie. Tak, to miasto stało się moim miejscem. Do Warszawy już się nie przeprowadziliśmy... Ale miasto się zmieniało. Ostatni przebłysk takiej solidarności i poczucia jedności czułem stawiając lampki na chodniku, kiedy umarł Jana Paweł II...

Minęło tyle lat. Dziś nie ma tamtego Radzymina. Jest dużo ludzi, trochę można się poczuć jak przy Wileniaku - tłum idzie w jedną lub drugą stronę, mało kto się zna i chce poznać. Jest więcej chamstwa, więcej napinania się, więcej nerwowości i manifestowania kto jest lepszy, a kto gorszy. Nie ma takiej jedności i poczucia tożsamości miejsca, gdzie żyjemy. Cieszę się, że miasto stało się bardziej żywe, ale przy okazji coś straciło. A na pewno straciło na znaczeniu. Marki, Kobyłka czy nie porównując Wołomin, gdzieś dokonały skoku cywilizacyjnego. Radzymin został w tyle, o czym najlepiej świadczy ranga festynu 15 sierpnia. To jedna z wielu imprez w okolicy - taka gminna, a powinna mieć przynajmniej rangę wojewódzką...

W zasadzie Radzymin w pewnym momencie stał mi się obojętny, jakoś coś chyba utraciłem... Jednak tu wzrastają moje dzieci, tu na razie zapuściłem korzenie, i może po latach marazmu, uwierzyłem, że mogę ciągle być Radzyminiakiem. Nawet takim, co może coś miastu dać, pod warunkiem, że będzie jeszcze parę osób, które w naturalny sposób chcą budować naszą małą ojczyznę. I widzę, że ta szansa pojawiła się na horyzoncie. Widzę, że powstaje coś na wzór społeczeństwa obywatelskiego. Przynajmniej tak chcę to widzieć.




/ Sławomir "Rochaty" Kowalski - dziennikarz, publicysta, medioznawca, animator kultury

numer ->
SPORT
Miło nam poinformować, iż nasza zawodniczka po raz kolejny została powołana na konsultację szkoleniową młodzieżowej kadry narodowej (ur.1996 r. i mł.), która odbyła się w Płocku w terminie 8-11.02.2015 r.   WIĘCEJ...
SZKOŁY
• EDUKACJA
INFORMATYCY Z ZSTZ RADZYMIN NA PRAKTYKACH W LONDYNIE  15.12.2014
Małgorzata Zwolska
W połowie grudnia 2014 roku grupa 16 uczniów z Technikum Zawodowego kierunek informatyk z Zespołu Szkół Terenów Zieleni w Radzyminie wróciła z dwutygodniowych praktyk zawodowych w Londynie. Wyjazd na praktykę był częścią projektu złożonego przez Zespół Szkół Terenów Zieleni w Radzyminie pt. [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
UCZNIOWIE Z CZARTORYSKIEJ W NBP  15.12.2014
Agnieszka Kordyzon-Andrzejewska
Tradycyjnie w połowie grudnia w gmachu Narodowego Banku Polskiego występują uczniowie Zespołu Szkół im. Księżnej Eleonory Czartoryskiej w Radzyminie. Tak też było również i w tym roku. 15 grudnia 2014 roku uczniowie zaśpiewali kilka kolęd na spotkaniu opłatkowym na zaproszenie przewodniczących [...]  WIĘCEJ...
II Debata Burmistrzowska
I Debata Burmistrzowska
przeznaczone dla najnowszych przeglądarek (IE>6; Firefox>4,...). Jeżeli nie używasz takiej, to czas ją zainstalować...