ROK ZAŁOŻENIA 2011
   
   
  :)
TERAZ OGLĄDANY (archiwum)
NR 26 ROK 2
04 listopada 2013
UKAZUJE SIĘ W (DRUGI) I (CZWARTY)
PONIEDZIAŁEK KAŻDEGO MIESIĄCA
I PODAJE OSTATNIE WIADOMOŚCI
Z RADZYMINA I OKOLIC
archiwum!
- POLSKA -MAZOWSZE -Radzymin | Arciechów | Borki | Cegielnia | Ciemne | Dybów Folwark | Dybów Kolonia | Dybów Stary | Emilianów | Janków Nowy | Janków Stary | Łąki | Łosie | Mokre | Nadma Pólko | Nadma Stara | Opole | Popielarze | Ruda | Rżyska | Sieraków | Słupno | Wiktorów | Wolica | Załubice Nowe | Załubice Stare | Zawady | Zwierzyniec
DZIAŁ PUBLICYSTYKI / NR 26 (RESET)
    « powrót
z cykluSAMORZĄD
DOKOPAĆ URZĘDNIKOWI! (NR 26) 
Paweł Wiśniowski
"Siedzą i tylko pierdzą w stołki - i jeszcze za to pieniądze biorą", "Całe rodzinki pozatrudniane, co uczciwej pracy znaleźć nie mogą", "Nic tam nie można załatwić, bo paniusie cały czas przerwę mają", "Pogoniłbym to całe towarzystwo do uczciwej pracy, wszystkich tych darmozjadów", "Czekałem pół godziny, aż pizzę zjedzą na dokumentach. Mam nawet nagranie!" - to tylko niektóre opinie, jakie słyszymy o urzędnikach najniższych szczebli - tzn. gminnych i powiatowych. Temat, który miał być poruszony podczas audycji radiowej PolskaLive, ale nie został z przyczyn losowych. Zagadnienie trudne wbrew temu, że nasza ocena pracy urzędników prawie zawsze jest jednoznaczna - negatywna.

Daleki jestem od podważania czy potwierdzania w tej akurat chwili zasadności negatywnej oceny, którą podsumowujemy działania urzędników niemal zawsze. W powszechnej opinii, gdybym ją podważał - znaczyłoby to jednocześnie, że ktoś w mojej rodziny pracuje jako urzędnik. Do tego się przecież przyzwyczailiśmy w naszej nieufności i ocenach. Gdybym potwierdził - to nie stwierdziłbym niczego nowego. Nie będę też pisał o niekompetencji, kumoterstwie, nepotyzmie i tym podobnych zjawiskach na wszystkich szczeblach administracji państwowej, o których "wszyscy wiedzą wszystko". I pisano już także bardzo dużo.
Stanę za to, o zgrozo!, w obronie urzędników najniższych szczebli.

Na początek warto zauważyć tendencję, która stała się ostatnio wiodącą w wypełnianiu konstytucyjnych obowiązków przez państwo. Widać ją w "zarządzaniu" opieką zdrowotną, edukacją, dbaniu o porządek publiczny i w wielu innych dziedzinach, które bardzo dotyczą nas jako obywateli - nawet śmieci wywożonych z naszych domów. Wszystkie działania i odpowiedzialność, a co za tym idzie także nierozwiązane wcześniej problemy dotyczące różnych aspektów naszego życia są zrzucane na barki urzędników najniższego szczebla. I dzieje się to często jakoby z konieczności dostosowania przepisów polskich do prawa europejskiego. Jednak gdy dobrze poszukać, trudno w "prawie europejskim" odpowiednie paragrafy znaleźć. A często nawet, jeżeli takie przepisy istnieją, nie są one obligatoryjne.

Zacznijmy od zmian w oświacie. Za organizację całego procesu edukacyjnego odpowiedzialne są teraz gminy i powiaty. Jeden z problemów, za referendum w sprawie którego podpisało się milion Polaków, dotyczy 6-ciolatków w szkole. Rzecz wydaje się prosta, ale pociąga za sobą następstwa. Trzeba kupić małe mebelki, przygotować sale, które w zasadzie będą użytkowane tylko przez tych najmłodszych uczniów. Przerobić łazienki, wyposażyć świetlice. Potrzebni są także nowi nauczyciele, dodatkowa opieka w świetlicy i dodatkowy transport do domów (zgodnie z odpowiednim zapisem w prawie!). Wiele problemów, mało pieniędzy. Tymczasem tylko w 13 krajach europejskich istnieje bezwzględny obowiązek szkolny dla 6-ciolatków. Najlepsze wyniki nauczania zaś w skali światowej ma m.in. Finlandia (i różnica w jakości edukacji jest bardzo duża), gdzie dzieci obowiązkowo rozpoczynają naukę od 7. roku życia. W warunkach polskiej gminy więcej dzieci w szkołach podległych gminie, to więcej "urzędniczej" pracy. A tego nikt nie bierze pod uwagę.

Służba zdrowia. Ponownie tak się złożyło, że za wszystko odpowiedzialne są teraz gminy lub powiaty. Oczywiście państwo przeznacza pewne środki finansowe, ale nadal... trzeba wszystko zorganizować. Gdzieś przyjąć pacjentów, a ich ciągle przybywa. Wypadałoby wybudować / powiększyć przychodnie. I jeszcze ta codzienna żmudna praca - księgowość, wprowadzanie do systemów i weryfikacja danych pacjentów, postępowanie zgodnie z wciąż nowymi procedurami przychodzącymi z ministerstwa. NFZ sobie nie radzi, a urzędnicy najniższych szczebli samorządowych mają sobie radzić?

Drogi i komunikacja. Problem stały i kluczowy ze względu na bezpośrednie powiązanie z rozwojem ekonomicznym regionów. Niezależnie od tego, jak było źle, rozwiązaniem nie powinno być zrzucenie odpowiedzialności w tak ważnej kwestii i tak wielkich inwestycji finansowych na gminy i powiaty. Nic się nie zmieniło i nadal jest źle. Nie wszędzie, ale średnia jest kiepska, a według przewidywań GUSu kwestia dróg w Polsce będzie coraz bardziej widoczna. Czy to gminy powinny walczyć z problemem dróg czy raczej "wyższe" urzędy państwa, jeżeli jest to zagadnienie ogólnopolskie?

Śmiecie. Ponownie zrzucone na barki gmin. Za całe zło nie jest już odpowiedzialne odpowiednie ministerstwo, a konkretna gmina. Problem śmieci "w terenie", którego nikt nie mógł rozwiązać od lat, zmienił właściciela. Prosta ustawa i od ręki nie jest winne państwo, a gminy. Gminy, którym nie dano specjalistów w dziedzinie ochrony środowiska i gospodarki odpadami, nie dano środków, nie dano etatów. Ministerstwo, czyli rząd rozwiązał problem i umył ręce.

Przykładów można podać znacznie więcej. Wszędzie we wspomnianych dziedzinach życia do sprawnego działania potrzebne są etaty. Ustawa śmieciowa jednoznacznie już określana jako bubel prawny i oddana nawet do Trybunału, zobowiązuje gminę m.in. do zbierania opłat. Na przykład w Radzyminie możemy założyć, że są to 3 tysiące rachunków miesięcznie. Trzeba przyjąć pieniądze, zaksięgować, wprowadzić do odpowiednich rejestrów, itp. To co najmniej jeden etat. O ile nawet nie dwa! Czy ktokolwiek, jak to się ładnie określa "przekazując kompetencje" związane z utylizacją odpadów gminom, pomyślał o konieczności zwiększenia w nich ilości etatów urzędniczych?

Najczęściej swoją złość wyładowujemy na tych, z którymi mamy bezpośredni kontakt. To z nimi się stykamy. Może po prostu urzędy gminne i powiatowe nie zatrudniają pracowników o wystarczających kwalifikacjach? Mówiąc o niekompetencji nie myślmy jedynie o przykładach nepotyzmu, z którymi możemy się spotkać w wielu gminach w całej Polsce. Powinniśmy widzieć także to, że niezależnie od zatrudnienia nowego pracownika czy reorganizacji stanowiska pracy już istniejącego, kwalifikacje urzędników powinny być podnoszone poprzez odpowiednie szkolenia i kursy.
Kursów doszkalających jest mnóstwo. Każda firma z pewnością ma swoją pocztę elektroniczną pełną zaproszeń na szkolenia, które coraz częściej traktujemy jako spam. Na kursy organizowane często z funduszy unijnych przeznaczane są olbrzymie środki finansowe. Przykro to stwierdzić, ale większość z nich jest organizowana głównie dla samej organizacji, a nie po to, by spełniły swoją funkcję. Ponieważ z pieniędzy pozyskanych chociażby z "Kapitału ludzkiego" trzeba się rozliczyć, a rozliczeniem nie jest wynik, a samo odbycie się szkolenia. Z drugiej strony udział w jednym czy dwóch szkoleniach z pewnością nie uczyni z nikogo specjalisty w żadnej dziedzinie, a takowy potrzebny jest od zaraz.
Także i w ten sposób zrzucono odpowiedzialność za jakość pracy państwa na gminy, a za kompetencje urzędników - na zewnętrzne firmy szkoleniowe. I wszystko jest "cacy".

Warto przy okazji zadać pytanie - dlaczego liczba urzędników w ministerstwach tak bardzo wzrosła? Dlaczego powstają cały czas nowe urzędy i instytucje? Przecież państwo ma teraz mniej obowiązków - dużą ich cześć przejęły gminy! Kilka lat temu liczba urzędników w Polsce wynosiła 700 tysięcy i był to wówczas powód do wielkiego krzyku (rządził PIS?!). W tym roku według oficjalnych danych jest to ponad dwa miliony etatów! I w większości nie są to urzędnicy w gminach. Czym się zajmują ci nie-gminni i nie-powiatowi? Jakie mają kompetencje? Kto przydziela obowiązki i decyduje o powołaniu nowych urzędów w naszym państwie?

Zamiast pieklić się na działania tych, których mamy "pod ręką", pomyślmy trochę. Władzy boimy się mniej niż kiedyś i jeżeli mówimy, że władza kłamie - myślmy więcej. Gdy media są stronnicze, nie słuchajmy ich i myślmy jeszcze więcej.
Widząc, że coś jest źle - szukajmy przyczyny we właściwym miejscu. Pamiętajmy, że urzędnik w urzędzie miejskim, pielęgniarka w przychodni, nauczyciel w szkole czy pracownik ośrodka kultury mają swojego przełożonego. Mają swoje ministerstwo, swojego posła i jak my wszyscy - mają nasz wspólny rząd.

Może więc warto nawet uśmiechnąć się do twarzy po drugiej stronie okienka. Bo wszyscy żyjemy w tym samym piekiełku, które ... sami sobie tworzymy i na które przyzwalamy ... wybierając tych, a nie innych przełożonych i decydentów, w bardzo szerokim zakresie.
numer ->
AAA!...
• AAA!...
SŁOWNIK MAŁEJ GMINY  04.11.2013
przyjaciel Eugenii Paluch
AAA! - odmiana felietonu w Kurierze Radzymińskim. Prawdopodobnie ironiczna - zatem nad wyraz szkodliwa! Wskazania: Spalić Kurier! ... Hmm. Internet. Nie da się! :( ... Pisać idiotyczne komentarze, które ... i tak wytną!   WIĘCEJ...
SZKOŁY
• EDUKACJA
OTWARCIE PLACU ZABAW W CZARTORYSKIEJ  17.10.2013
Marta Szczęsna
17 października 2013 r. w Zespole Szkół im. ks. Eleonory Czartoryskiej w Radzyminie odbyła się uroczystość otwarcia nowo powstałego placu zabaw. Połączono ją ze ślubowaniem klas pierwszych szkoły podstawowej. Pierwszaki dostojnie wyrecytowały wiersze i zaśpiewały piosenki, a następnie dumnie [...]  WIĘCEJ...
II Debata Burmistrzowska
I Debata Burmistrzowska
przeznaczone dla najnowszych przeglądarek (IE>6; Firefox>4,...). Jeżeli nie używasz takiej, to czas ją zainstalować...