z cyklu • AAA!... RADZYMIŃSKI CERTYFIKAT JAKOŚCI (NR 22) 06.05.2013Paweł Sieger Żyjemy w małych ojczyznach [poza tymi, którzy żyją w dużych ojczyznach]. I jakoś chcielibyśmy - nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy, albo uświadamiamy, ale nie do końca - by nasza mała ojczyzna [chyba, że akurat duża] była zarządzana całkiem znośnie, żeby nie rzec, że dobrze [o wspaniałości nie wspominam - nie żyjemy w Lichtensteinie]. I gdy tak zastanawiamy się nad naszą małą [albo akurat dużą] ojczyzną, to nagle nadejść może i zaskoczyć niejaka iluminacja: a gdyby tak jakiś certyfikat jakości? Jakieś-takieś ISO, na ten i ów przykład?
Pozwoliłem sobie na taką zabawę w wykonaniu moich własnych neuroprzekaźników na synapsach, sprowokowany akcją Szanownej Rajczyni Haliny Boneckiej [jak mawia o radnych-lokalesach Wielki-Orator-Radzę-Omiń].
Sięgłem więc do "Wikipedii" [piszę "sięgłem" a nie "sięgnąłem", bo wystarczyło wklepać w klawiaturkę odpowiednie hasło i zupełnie nie musiałem się ruszać]. Wyskoczyły mi jakieś opowieści swobodnej treści, z których jedna spodobała mi się szczególnie okrutnie: ISO 9001:2009, czyli system zarządzania jakością w organizacji, czyli "ukierunkowana jest ona na zrozumienie i spełnienie wymagań klienta [...]". Gdy już zakumałem o co kaman, wtedy [znów] sięgłem do różnych info o zarządzaniu organizacją pt. Gmina Cudu.
Tak i tak próbowałem dopasować i za jasną cholerę nic z tego nie wychodziło. I dopiero wszystko się poukładało, gdy doznałem niejakiego objawienia [słonko świeciło, więc poczułem się trochę jak mój Wielce Szanowny Poprzednik Saul, co to w wyniku upadku, urazu głowy i udaru słonecznego stworzył religię, co to teraz największa jest na świecie i basta].
Bo przyjrzyjmy się Gminie zarządzanej przez Umiłowanego-Przywódcę et consortes:
- niewątpliwie w Gminie doskonale rozumie się potrzeby klienta [a niektórzy są w stanie nawet podać jego nazwisko i budowlany profil działalności];
- rozumiejąc potrzeby onego klienta spełnia się - albo próbuje się spełnić - jego wymagania [jakaś droga, jakiś projekt przejęcia czegoś, etc.];
- Drodzy-Wodzireje-Gminni rozumieją także - i spełniają - wymagania drobniejszych klientów: a to komuś posadkę w drodze "bardzo transparentnego konkursu", a to kilka baniek rzuconych od niechcenia na gminny biznes non profit prowadzony przez wybitną managerkę [czytaj: managerkę], jakiś szybki deal bezprzetargowy...
Gdy już pojąłem ów fakt - a nawet fakty - postanowiłem przygotować wniosek do odpowiedniej komisji, by Gminę Cudu nagrodzić właściwym certyfikatem. Oczywiście certyfikatem ISO. Ponieważ jednak wspomniane ISO 9001:2009 nijak się ma do jakości zarządzania w podstolicznej małej ojczyźnie, zdecydowałem do wniosku dołączyć prośbę, by dla Radzymina stworzyć osobną kategorię:
ISO sto-srylionów:2013-hej!
Hej!
A teraz podsumowanie, czyli tzw. finał [bo sobie Wredny-Redaktor-Naczelny zażyczył!]:
Każda gmina, i ta mniejsza i ta większa, to swoisty rodzaj biznesu: trochę fabryka, trochę spółdzielnia. Niezależnie jednak, czy bardziej fabryka, czy bardziej spółdzielnia musi być odpowiednio zarządzana: kompetentni urzędnicy, kompetentni radni, kompetentni włodarze. Są w Polsce gminy, które odniosły sukces: przyciągnęły spory kapitał, wielu nowych mieszkańców, rozwijają się i pięknieją. Niestety, Radzymin nie zalicza się do tej kategorii. Radzymin zalicza się do kategorii, którą wciąż można określać starym [osiemnastowiecznym] pruskim określeniem: polnischeWirtschaft.
-----------------------------
więcej artykułów poświęconych Radzyminowi na stronie autora: www.siegersraum.com...
|