ROK ZAŁOŻENIA 2011
   
   
  :)
TERAZ OGLĄDANY (archiwum)
NR 19 ROK 2
25 lutego 2013
UKAZUJE SIĘ W (DRUGI) I (CZWARTY)
PONIEDZIAŁEK KAŻDEGO MIESIĄCA
I PODAJE OSTATNIE WIADOMOŚCI
Z RADZYMINA I OKOLIC
archiwum!
- POLSKA -MAZOWSZE -Radzymin | Arciechów | Borki | Cegielnia | Ciemne | Dybów Folwark | Dybów Kolonia | Dybów Stary | Emilianów | Janków Nowy | Janków Stary | Łąki | Łosie | Mokre | Nadma Pólko | Nadma Stara | Opole | Popielarze | Ruda | Rżyska | Sieraków | Słupno | Wiktorów | Wolica | Załubice Nowe | Załubice Stare | Zawady | Zwierzyniec
DZIAŁ PUBLICYSTYKI / NR 19 (RESET)
    « powrót
audycja Czas na rozmowę - Jerzy Czerwiecki z prawej / fot. PolskaLive!
z cykluWYWIAD
POLSKA LIVE! - RADIO, KTÓRE ŁĄCZY (NR 19) 
rozmawia Monika Wiśniowska
Często słyszy się, że dziennikarstwo to najgorszy zawód świata. Rzadko jest w nim miejsce na kreatywność, sławę czy duże pieniądze. Codzienność to harówka po kilkanaście godzin na dobę przez siedem dni w tygodniu, niejednokrotnie bez najmniejszej szansy na etat w redakcji. Mimo to coś jednak sprawia, że wydziały dziennikarstwa niemal od zawsze są najbardziej obleganymi uniwersyteckimi kierunkami. Już dwór chiński wydając w VII w. pierwszą na świecie gazetę z pewnością zdawał sobie sprawę z potęgi informacji. I chociaż od tamtej pory wiele się na świecie zmieniło - mamy druk, radio, telewizję i Internet, niezmienna powinna być rzetelność i prawda w pracy dziennikarskiej. Ten obraz burzą chociażby niedawne zawirowania w Presspublice czy artykuły nader często pisane na zamówienie.
O blaskach i cieniach dziennikarstwa rozmawiamy z Jerzym Krzysztofem Czerwieckim, dyrektorem Agencji Informacji TVP S.A.

Monika Wiśniowska: Czym różni się dziennikarstwo radiowe od dziennikarstwa telewizyjnego?
Jerzy Czerwiecki: Najprościej odpowiedzieć obrazkiem, ale to półprawda. To różna filozofia pracy. I zabrzmi może absurdalnie, ale dziennikarstwo radiowe wcale nie jest łatwiejsze. Bo trzeba naprawdę natężyć wyobraźnię, żeby sprawnie i nie nudząc opisać słowami to, co kamera telewizyjna pokaże w sekundę z miejsca zdarzenia. Na szczęście radio wyzwala także u słuchajacego potrzebę włączenia jego wyobraźni i nagle, choć to niezgodne z prawami fizyki - odbiorca wytwarza własny obraz sytuacji. Tylko w swojej głowie i na swój osobisty użytek. Bogactwo cz też uroda obrazu zależą od wiedzy, wyobraźni i doświadczeń życiowych słuchacza.

w radiu bywają politycy, dziennikarze, ekonomiści, ... / fot. R. Sieńczyk
MW: Co spowodowało, że Pan - dziennikarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem telewizyjnym - zdecydował się na wejście w projekt radiowy?
JC: Jeśli ktoś raz wszedł do radia i usiadł przed mikrofonem, nigdy już tego nie zapomni. Jako uczeń szkoły podstawowej wygrałem konkurs ogłoszony w polskim radiu przez redakcję oświatową. Nagrodą był udział w audycjach z języka polskiego. Do dziś pamiętam to wielkie studio radiowe ze ścianami z zapałek i wielkimi mikrofonami wiszącymi na wędkach. I pamiętam też prowadzącego te radiowe lekcje Kazimierza Rudzkiego. Audycje były nagrywane i później emitowane w czasie nauki w szkołach podstawowych w całej Polsce. Ja też ich słuchałem w czasie lekcji. Uczciwie mówiąc podczas nagrania odzywałem się trzy może cztery razy, ale bardzo byłem z siebie dumny. Po latach, gdy już nieco zmądrzałem, zrozumiałem, ile wysiłku kosztuje ta praca. Całe życie prywatne trzeba było podporządkować: dziesiątki wyjazdów i nagrań, nocny czas montażu materiałów, wczesne godziny wstawania, żeby zdążyć na tzw. żywe wejście do Sygnałów Dnia. Tyle że już mnie to wciągnęło. No i satysfakcja z pracy jest ogromna, szczególnie gdy pomaga się innym. Do lat 90-tych polskie radio i telewizja to była jedna firma, łatwiej było przygotować jakiegoś newsa dla TV czy stanąć przed kamerą i opowiedzieć o konflikcie, który wymaga rozwiązania. Przez całe swoje dziennikarskie życie marzyłem o czasie, gdy upadnie cenzura. Kiedy zaczęła się chwiać - założyłem w Lublinie - drugą w Polsce prywatną stację telewizyjną. Pierwszy był Wrocław - otrzymaliśmy zgodę na eksperymentalną emisję od śp. profesora Drawicza - ówczesnego prezesa TVP.
Potem znowu wracałem do radia, potem do telewizji - pracowałem po kilka lat w wielu miejscach w kraju: Warszawa, Rzeszów, Lublin, Łódź, znowu Warszawa. Do dziś uważam, że siła przekazu radia i telewizji jest porównywalna, a pogodził te media właśnie Internet. I to jest przyszłość!

MW: Na ile Internet i cała rewolucja z nim związana wpłynęła na zmianę warsztatu dziennikarskiego?
JC: To pytanie rzeka. Nie wdając się w detale powiem, że media elektroniczne zyskały ogromnie, np. na szybkości przesyłu materiałów, czyli skompresowanych plików z krańca na kraniec ziemi. I oczywiście na dostępie do wiedzy, do najciekawszych muzeów itd. Ogromnie zmieniło to także warsztat dziennikarski - dostrzegam mnóstwo pozytywów, ale są i mankamenty - chociażby ograniczenie źródeł informacji. Dla wielu dziennikarzy informacja ściągnięta z Internetu, a w szczególności z Facebooka jest lepsza od wszystkich innych. Tymczasem nic nie zastąpi kontaktu z żywym ludzkim rozmówcą. Teraz to jest często problem - jak przestawić młodego człowieka, bez reszty bałwochwalczo wierzącego w Internet, aby szukał potwierdzenia faktów u ludzi. Proszę mi wierzyć, to naprawdę nie jest wydumany problem.

poza anteną trwają uzgodnienia i dyskusje... / fot. R. Sieńczyk
MW: Czym musi charakteryzować się człowiek, który chce być dziennikarzem nie tylko z nazwy?
JC: Myślę, że na pewno ciekawością świata, otwartością i tolerancją. Bez tych cech - człowiek pracujący jako dziennikarz to po prostu wyrobnik. Znam takich - marnuje życie sobie i bliskim. A co najgorsze, szkodzą zawodowi dziennikarza. Niestety, wynika to z braku obowiązujących kryteriów zawodowych, a te istniejące nie zawsze są przestrzegane. Takim sprawdzianem są tzw. karty mikrofonowe czy ekranowe w publicznym radiu i telewizji. Dziennikarzy egzaminuje co kilka lat jury złożone z logopedów, polonistów i czynnych antenowo dziennikarzy. Wióry lecą.
Od kilku lat te egzaminy znów obowiązują w Polsce, ale na pewno poziom polskiej radiofonii zyskałby z chwilą wprowadzenia tego wymogu także w prywatnych stacjach radiowych i telewizyjnych.Chyba jednak nie doczekamy się ich szybko.

MW: Czy w obecnej sytuacji mamy szansę na dziennikarstwo w stylu Nicka Ferrari? Gdzie rozmowy są ostre, ale utrzymane w tonie wzajemnego poszanowania? Kiedy dialog staje się otwarciem na drugiego człowieka i jego poglądy...
JC: Myślę, że trzeba będzie poczekać dobrych kilka lat. Nie ma na to ani mody ani zapotrzebowania. Dziś rekordy popularności biją tabloidy tak w prasie, jak i w mediach elektronicznych. Cenniejsza dla widza czy słuchacza jest antenowa pyskówka niż dialog. I tylko ta formuła jest wiarygodna!

MW: Jak można najkrócej scharakteryzować różnicę między mediami ogólnokrajowymi a lokalnymi?
JC: Jest wiele różnic, ale najważniejsze dla mnie jest to, że skróceniu ulega czas od zdarzenia do emisji - od źródła informacji do redakcji. I większa jest też odpowiedzialność za słowo. Łatwiej bohatera reportażu czy interwencji głupim słowem zniszczyć. Niestety to działa w obie strony - dziennikarza szybciej można wykończyć w małym środowisku. Bardziej skuteczna jest plotka, dobra rada itd.

nad jedną audycją pracuje bardzo wiele osób ... i wiele komputerów
MW: Wiele osób twierdzi, że dziennikarstwo lokalne jest trudniejsze - ponieważ inaczej niż w mediach ogólnokrajowych, lokalnym decydentom łatwiej jest wywierać presję na publikowane treści.
JC: Powiem inaczej - to ogólnokrajowe dziennikarstwo "stoi" na materiałach lokalnych. Nie odwrotnie. A zła wola decydentów wszędzie jest dolegliwa i niszcząca.
Wracając do lokalnych mediów i ich znaczenia. Wydawałoby się, że w dobie Internetu błyskawiczny przekaz najdrobniejszych nawet informacji ograniczy rangę i rolę środowiskowych tytułów. Tak się nie dzieje, bo wciąż potrzebne jest wiarygodne potwierdzenie faktu i jego zaistnienia. Wielkie tytuły i tzw. duże anteny w odniesieniu do lokalnych sporów czy wydarzeń nie mają takiego autorytetu jak właśnie lokalne stacje, tytuły, media. Nie mogą mieć, bo same też korzystają z materiałów tych lokalnych mediów jak ze źródeł informacji. Natomiast wciąż niewielu dziennikarzy z lokalnych tytułów potrafi skutecznie przebić się z istotnym problemem do tzw. pierwszego szeregu władzy. I ciągle za mała jest współpraca regionalnych mediów w walce o rozwiązywanie dolegliwych problemów dla mieszkańców kilku powiatów czy województw. Tu możemy wiele nauczyć się od mediów i dziennikarzy np. śląskiej aglomeracji czy też szkockich lub angielskich lokalnych mediów. W Polsce ciągle słowo konkurencja na rynku wydawniczym przesłania świadomość tego, że współdziałające ze sobą miejscowe radio, telewizja internetowa i gazety razem mogą w sprawach społecznych zawsze wygrać. I że to jest dopiero początek prawdziwej SAMORZĄDNOŚCI.

MW: Dziękuję za rozmowę.

Jerzy Krzysztof Czerwiecki to dziennikarz radiowy i telewizyjny z trzydziestoletnim stażem, menedżer, twórca i redaktor naczelny prywatnej stacji telewizyjnej.
Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji UMCS w Lublinie, ukończył również podyplomowe studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim oraz studia MBA na Uniwersytecie Illinois i Politechnice Lubelskiej. Rzecznik prasowy Ministerstwa Kultury i Sztuki, twórca i redaktor naczelny drugiej w Polsce prywatnej stacji telewizyjnej TNL Lublin, później - wiceprezes ds. programowych Polskiego Radia w Rzeszowie. W latach 2000-2006 wicedyrektor ds. programowych OTV Lublin. Ostatnio pracował na stanowisku wicedyrektora ds. ekonomiczno-produkcyjnych oddziału TVP w Łodzi (z witryny tvp.pl). W Radiu Polska Live! z red. Małgorzatą Wiśniewską współprowadzi magazyn medyczny "Czas na rozmowę".
numer ->
AAA!...
• AAA!...
WIELKI ŚWIAT DR. HAŁABAŁY  25.02.2013
Przyjaciel Eugenii P.
Rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym we włoskim Val di Fiemme. Po raz pierwszy w historii przeprowadzony zostanie drużynowy konkurs mieszany w skokach narciarskich - wystartują zespoły składające się z kobiet i mężczyzn.
Szykuje się zatem nie tylko niezła jazda.  WIĘCEJ...
SZKOŁY
• EDUKACJA
WSPOMNIENIE O KORCZAKU  25.02.2013
Monika Król
Rok 2013. Ogłoszony m.in. rokiem Powstania Styczniowego, Juliana Tuwima, Witolda Lutosławskiego. Mimo że w Radzyminie pełną parą ruszyły obchody rocznic tych ważnych wydarzeń i postaci, nie zapomnieliśmy jeszcze, komu poświęcono rok ubiegły. Pedagog, pisarz, wielki człowiek. Janusz Korczak, a [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
150 ROCZNICA POWSTANIA STYCZNIOWEGO W NORWIDZIE  26.01.2013
oprac. LO im. C.K. Norwida
26 stycznia w Liceum Ogólnokształcącym im. C. K. Norwida w Radzyminie odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej Romanowi Żulińskiemu, członkowi Rządu Narodowego Romualda Traugutta, który został stracony na stokach Cytadeli Warszawskiej w 1863 roku. Roman Żuliński był nauczycielem [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
KONKURS HISTORYCZNY - 150 ROCZNICA WYBUCHU POWSTANIA STYCZNIOWEGO  23.01.2013
Władysław Kolatorski
Gloria victis - chwała zwyciężonym
23 stycznia w Gimnazjum nr 1 im. mjr. Stefana Waltera w Radzyminie odbył się finał konkursu z okazji 150 rocznicy wybuchu największego powstania na ziemiach polskich w okresie niewoli narodowej. Honorowy patronat nad konkursem, w którym uczestniczyła [...]  WIĘCEJ...
• EDUKACJA
I BAL PRZYJAŹNI MIĘDZYGWIEZDNEJ  19.01.2013
Jolanta Kot
Radzymin to miasto gościnne i otwarte na propozycje. Dyrektor Zespołu Szkół im. Księżnej Eleonory Czartoryskiej Małgorzata Osiecka-Chmielewska (notabene harcmistrzyni w ZHP) dała temu wyraz goszcząc w szkole kosmitów i istoty pozaziemskie na I Balu Przyjaźni Międzygwiezdnej.
W sobotę 19 stycznia [...]  WIĘCEJ...
II Debata Burmistrzowska
I Debata Burmistrzowska
przeznaczone dla najnowszych przeglądarek (IE>6; Firefox>4,...). Jeżeli nie używasz takiej, to czas ją zainstalować...